niedziela, 11 marca 2012

Ostatecznie...

A więc może na początek serdeczne pozdrowienia i podziękowania dla "szarej mafii"! My wszystko rozumiemy - ciemna strona mocy, Mordor itp. ale na meczu liczymy na sędziowanie (sę-dzio-wa-nie!), niekoniecznie na drapanie się po czaszce.
Uff! Dałyśmy radę! Ledwo bo tylko jednym (68:67), ale mecz przedni, trzeba przyznać. Teoretycznie nie mogłyśmy tego przegrać. Fakt że bez Moni, po chorobie Naty, Adki i Poboży, gra z takimi "babami", o rok starszymi była ciężka i męcząca... Okazało się jednak, kto jest lepszy - już po raz drugi.
Co z gry? Praktycznie nie mogłyśmy przebić się pod kosz, a rzutami z daleka nie punktowałyśmy. Jak powtarza trener: kontra, kontra i jeszcze raz kontra = atak na wszystko. I zaczęło wychodzić. Oprócz tego celne podania pod kosz i po pierwszej połowie mogłyśmy mówić o przewadze. W drugiej niestety, troszeczkę się posypało ale ostatni ligowy mecz wygrany! Teraz ćwiartki. Za dwa tygodnie do Aleksandrowa - tam pokażemy, na co nas stać!

1 komentarz: